Warto było zrezygnować z gry o tytuł mistrza Polski. Kacper Żuk z pierwszym zawodowym triumfem!
Po tym, jak wraz z początkiem 2019 roku w życie wprowadzono reformę rozgrywek i powstał World Tennis Tour, życie wielu tenisistów przewróciło się do góry nogami. Podczas, gdy jeszcze kilka tygodni wstecz za niezłe osiągnięcie uznawali oni ćwierćfinał, półfinał, czy finał któregoś z turniejów ITF Futures, tak w tym sezonie sukcesem samym w sobie jest dostanie się do jakiejkolwiek imprezy! Tak jest w przypadku setek tenisistów na całym świecie oraz dziesiątek w Polsce.
Kacper Żuk to jeden z naszych rodaków, który nie ugiął się pod wpływem kłód rzucanych pod nogi tenisistom przez ITF. 20-latek w ubiegłym tygodniu dobrze radził sobie w Halowych Mistrzostwach Polski do lat 23, które odbywały się w Bytomiu. Wraz z Piotrem Matuszewskim okazał się najlepszy w turnieju gry podwójnej, a o tytuł w singlu miał powalczyć.. właśnie z nim. Do tego meczu ostatecznie nie doszło. Matuszewski bez gry zyskał miano mistrza Polski, a Żuk w pośpiechu wybrał się do Egiptu, gdzie czekał na niego trzeci tegoroczny występ w zawodach rangi ITF. Niegdyś byłby to jeden z wielu startów w sezonie. Obecnie sytuacja wygląda tak, że każda pojedyncza okazja wzięcia udziału w zawodowym turnieju może okazać się jedyną na kilka tygodni, czy miesięcy.
Zostańmy na kilka chwil na wspomnianych HMP w Bytomiu. Mecz finałowy pomiędzy Matuszewskim a Żukiem był zaplanowany na sobotę. Sytuacja się skomplikowała, gdy ten drugi dowiedział się, że jego lot do Egiptu został przeniesiony z godziny 19:00 na 10:30. Wtedy 20-latek podjął próbę przesunięcia terminu rozegrania finału. Jego propozycje były dwie: piątkowe późne popołudnie, sobotni bardzo wczesny poranek. Na to nie przystał Matuszewski, ale raczej nie można mówić o jego złośliwości. Kaliszanin w piątek na kort wyszedł dwukrotnie – ponad dwie godziny trwał jego mecz półfinałowy, a następnie wraz z Żukiem pomyślnie walczył o miano mistrzów Polski do lat 23 w grze deblowej. Podsumowując: sprawa najprawdopodobniej rozeszła się po kościach, nikt nie miał do nikogo pretensji. Obiektywnym okiem mogę przyznać, że trudno mieć cokolwiek do zarzucenia którejś ze stron.
Kacper Żuk wicemistrzem Polski do lat 23! ? Zawodnik @LegiaTenis wspierany przez #WSG wziął udział w Halowych Mistrzostwach Polski w Bytomiu. Kacper musiał poddać finał, bo dziś rano wyleciał do Egiptu, a rywal nie chciał zgodzić się na rozegranie meczu w piątek.
Brawo Żunio! ?? pic.twitter.com/EkGLy7AICV— Warsaw Sports Group (@WSG_agency) March 16, 2019
Sprawą zainteresowali się tenisowi dziennikarzy. W dyskusji poruszono między innymi stosowność rozgrywania imprezy tej rangi w tym terminie, czy sam jej prestiż. Reforma ITF spowodowała, że krajobraz po niej jest bardzo brutalny. Zawody, w których walczy się o mistrzostwo kraju, zawsze dla jednych będą ważne, dla drugich mniej, a trzecich nie będą zupełnie obchodzić. Od zeszłego roku można jednak zauważyć pozytywny trend – wzrasta pula nagród, przez co takie turnieje są częściej odwiedzane przez krajową czołówkę. To, co jest nożem w plecy dla tenisistów, działa na korzyść organizatorów – bo w końcu: skoro zawodnik nie ma okazji regularnie startować w imprezach ITF, to z braku laku wybierze się na MP, które wcześniej byłyby dla niego drugim, albo nawet trzecim wyborem.
Wróćmy jednak do Żuka i jego występu w Egipcie. 20-latek wcześniej w tym sezonie dwukrotnie rywalizował w singlowych turniejach ITF. W obu przypadkach – w Szarm-el Szejk oraz portugalskim Faro – zaczynał od eliminacji. W egipskim kurorcie udało mu się przez nie przebrnąć i dojść do ćwierćfinału. Gorzej było w Portugalii, gdzie został zastopowany w drugiej rundzie kwalifikacji. W związku z tym można stwierdzić, że nic nie wskazywało, aby ten trzeci tegoroczny start miał być przełomowy – pojawiały się nawet głosy o zasadności jego decyzji: rezygnacji z walki o mistrzostwo Polski i wylocie do Egiptu.
Ostatni będą pierwszymi – chociaż Żuk do eliminacji w Szarm-el Szejk dostał się jako jeden z ostatnich zawodników, to jednak nie miał jakichkolwiek problemów z jej przebrnięciem. W dwóch spotkaniach zmiótł z kortu rywali, oddając im łącznie 10 gemów. Dobre tempo utrzymał również w głównej drabince. Choć w niej przyszło mu się mierzyć ze zdecydowanie bardziej renomowanymi rywalami, to żaden nie zdołał znaleźć przepisu na jego pokonanie. Polak, który przed rozpoczęciem zmagań był notowany na odległym, 728. miejscu w rankingu ITF, okazał się lepszy od Pablo Vivero-Gonzaleza, Enrico Della Valle czy Jacopo Berrettiniego – chociaż nazwisko każdego z nich zapewne nic Wam nie mówi, to wszyscy trzej są notowani w rankingu ATP (a o to obecnie niezwykle trudno). Ogólnie rzecz biorąc, choć mowa tylko o imprezie ITF o puli nagród 15 tys., to obsada była naprawdę ciekawa. Łącznie w stawce znalazło się 11 tenisistów notowanych w rankingu ATP, w tym Igor Sijsling. Holender swego czasu liznął wielkiego tenisa – był 52. zawodnikiem świata i wygrał siedem turniejów rangi ATP Challenger Tour – wielu tenisistów mogłoby mu pozazdrościć osiągnięć.
Żuk łącznie w Szarm-el Szejk wygrał siedem meczów (dwa w eliminacjach i pięć w turnieju głównym), co pozwoliło mu sięgnąć po pierwszy singlowy tytuł w karierze! Jest to dla niego milowy krok do przodu. Z 728. miejsca w rankingu ITF przeniesie się do piątej setki tej klasyfikacji. Nadal nie jest to pozycja, którą wzbudzi zachwyt w tenisowym środowisku, ale diametralnie zmienia jego sytuację. Wcześniej musiał śledzić listy zgłoszeniowe do eliminacji turniejów ITF i czekać na okazję porównując to do wyszukiwania ciekawych ofert wakacyjnych „last minute”. Teraz w 99 procentach przypadków będzie pewny miejsca w kwalifikacjach, a może zdarzać się tak, że uda mu się dostać bezpośrednio do turnieju głównego.
Kacper Żuk pierwszym polskim tenisistą🇵🇱, który wygrał 🏆 w cyklu World Tour Tennis. Reprezentant Polski w finale zawodów…
Opublikowany przez Serwis na zewnątrz – tenisowy blog Michała Pochopień Niedziela, 24 marca 2019
Nie umiejętności tenisowe, a wytrwałość. Tą cechę muszą posiadać zawodnicy starający się osiągać dobre wyniki na poziomie ITF. Kilka startów może nie przynieść jakichkolwiek korzyści, ale następnie może się przytrafić taki występ, jak ten Żuka. O ile jeszcze tydzień temu mógł być zawiedziony, że nie mógł powalczyć o mistrzostwo Polski, tak kilka dni później – bądźmy szczerzy – nie ma to dla niego najmniejszego znaczenia.
fot. Warsaw Sports Group