Śpieszmy się kochać tenisistów. Tak szybko kończą kariery..

Tiago był najlepszym juniorem na świecie w wieku siedemnastu lat. W tym samym roku wygrał juniorski Australian Open. Rok później był już rozpoznawalną osobą w zawodowym tenisie, plasowany był w czwartej setce rankingu i zaliczył finał turnieju rangi Challenger Tour. Aktualnie, w wieku 21 lat Brazylijczyk zdecydował się o zakończeniu kariery.


Naszym bohaterem będzie dzisiaj Tiago Fernandes, brazylijski tenisista (aktualnie emerytowany tenisista) mogący się pochwalić świetnymi wynikami w grze juniorskiej. Tiago swoją przygodę z tenisem zaczął w wieku siedmiu lat a pierwszy oficjalny turniej juniorski pod egidą ITFu rozegrał w wieku siedmiu lat. Brazylijczyk nie prezentował stylu gry typowego dla mieszkańców Ameryki Południowej. Przede wszystkim Tiago najlepiej czuł się na nawierzchni twardej, podczas trwania kariery pewnie nigdy nikt go nie nazwał „typowym ziemniakiem”. Jest się z czego cieszyć.

 

W 2010 roku Fernandes wygrał juniorski Australian Open, pokonując w finale Seana Bermana po dwóch setach, stosunkowo łatwych dla Brazylijczyka. Kilka miesięcy później osiągnął kolejny sukces, którym była pozycja numer jeden w rankingu ITF. Również w 2010 roku, będąc jeszcze nastolatkiem Tiago wraz ze swoim trenerem zdecydowali, że trzeba wejść na wyższy poziom i spróbować swoich sił na poziomie Futresów. Pierwszy sezon był bardzo udany. Siedemnastolatek zagrał w dwóch półfinałach Futuresów, a w Challenger Tour zaliczył pierwszą drugą rundę. W Brazylii odżyła nadzieja! Ludzie interesujący się tenisem wierzyli, że ich kraj w końcu będzie miał dobrego tenisistę! Nie takiego, który w Challengerach na nawierzchni ziemnej „wyrzeźbi” półfinał czy finał. Brazylijczycy chcieli numeru jeden!

2011 rok to był rozkwit talentu Tiago Fernandesa i już nie tylko w Brazylii oczekiwano szybkiego rozwoju tego tenisisty. Dziennikarze przy każdej okazji zaczepiali młodego tenisistę, który radził sobie z tym bardzo dobrze, przynajmniej na zewnątrz tak to wyglądało.  Kwiecień 2011, Challenger w Recife rozgrywany na nawierzchni twardej. Osiemnastoletni Tiago otrzymuję dziką kartę od gospodarzy i wygrywając cztery spotkania melduję się w finale tego turnieju. Kilka godzin przed finałowym starciem z Tatsumą Ito rozchodzi się informacja, że Brazylijczyk jest wykończony tym tygodniem i potrzebuję odpoczynku już teraz. Fernandes zaliczył jeden finał Challengera w karierze, jednak nie było mu dane w nim zagrać.

 

Od tamtego momentu, rozwój Brazylijczyka stanął w miejscu. Zaledwie w wieku osiemnastu lat, były numer jeden rankingu juniorskiego przestał się rozwijać. Precedensowa sytuacja! Wszelakie media jednak nadal wywoływały dużą presję a Tiago Fernandes stał się przeciętnym tenisistą, podróżującym po turniejach rangi Futures i bardzo szybko spadł w rankingu, sezon 2012 kończąc w siódmej setce aby rok później być już na 756. miejscu.

Starty w 2014 roku to była próba ratowania tego tenisisty. Nagle w tłumie zniknął nam tenisista, który w bardzo krótkim czasie mógł stać się zawodnikiem czołowej setki, a kilka lat później numerem jeden. Nie były to życzeniowe plany, wielkie umiejętności i osobowość Tiago Fernandesa nas w tym jeszcze bardziej utwierdzało. Po próbach odbudowy (jak już wiemy nieudanych) w brazylijskich Challengerach Tiago zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. Ostatni turniej rozegrał na nawierzchni twardej, tam gdzie czuł się najlepiej ale przede wszystkim tak, gdzie miał odnosić ogromne sukcesy!

 

Wczoraj świat obiegła informacja o wycofaniu się z zawodowego tenisa Tiago Fernandesa. Brazylijczyk poinformował, że obecnie ma w życiu inne priorytety. Tiago nie ukrywał również, że nie poradził sobie z presją byłego numeru jeden juniorskiego tenisa. Kolejnym krokiem w życiu Brazylijczyka są studia na Uniwersytecie Cesmac w Maceio na kierunku inżynieria lądowa.

Tak, to prawda, że zakończyłem karierę tenisową. Priorytety życiowe nie zostały spełnione dzięki grze w tenisa. To była bardzo trudna decyzja, która wymagała dużo spokoju i dojrzałości. Kierowałem się przede wszystkim tym co mówiło serce.

Nikt nie zawinił przy rozwoju Fernandesa. Zarówno rodzina, trener jak i sam tenisista wszystko robili perfekcyjnie, czego efektem są sukcesy juniorskie i przedsmak kariery zawodowej. Wszystko układało się bardzo dobrze, Tiago zaczął osiągać dobre wyniki w Futuresach a nawet w Challengerach. Tiago nie poradził sobie z presją, z balonikiem, który pompowały media i osoby z jego otoczenia. Świat tenisa traci świetnego zawodnika a przede wszystkim sympatycznego chłopaka, który przy odrobinie szczęścia mógł osiągnąć wiele. Niestety Tiago usłyszał odrobinę za dużo oczekiwań..

Dodaj komentarz

UA-120295791-1