„Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz” – wzruszający gest Pedro Cachina

Nie sposób nie znaleźć zawodnika z pierwszej dziesiątki rankingu ATP, który nie angażuje się w pomoc potrzebującym – niedawno głośno było o geście Rafy Nadala, który podarował milion euro na rzecz osób poszkodowanych w powodzi na jego rodzinnej wyspie. Działalność charytatywna tenisistów z czołówki bez wątpienia jest godna pochwały, ale będąc szczerym – ich po prostu na to stać – co nie znaczy, że umniejsza to znaczeniu ich działań. Warto jednak wspomnieć także o tych, którzy pomagają w mniej spektakularny sposób, bo na „większe ruchy” ich po prostu nie stać. Kimś z tego grona jest Pedro Cachin – dla wielu z was postać anonimowa, która po tym tekście powinna sporo zyskać w waszych oczach. I to nie z powodu tenisowych osiągnięć.

Kilkanaście dni temu świat obiegło nagranie, którego bohaterem był 10-letni Victorio z Demokratycznej Republiki Konga. Wielu z Was zapewne miało okazję zobaczyć to, jak przy pomocy gałęzi z drzewa wymienia naciąg w rakiecie tenisowej. Nie jeden stringer (osoba odpowiedzialna za naciąganie rakiet) nie powstydziłby się kunsztu, który zaprezentował „Vito”. Film w obieg puścił Christian Okota, trener, który zajmuje się lokalną szkołą tenisa. 500 tysięcy „podaj dalej” na Twitterze, łącznie kilka milionów wyświetleń – wiele łez wzruszenia się polało. Jeśli jakimś cudem to nagranie do Ciebie nie dotarło, to nic straconego:

Burza mózgów

Piękne jest to, co po zobaczeniu tego filmiku zrobił Pedro Cachin. W tym momencie warto go przedstawić, gdyż nie jest to tenisista z pierwszych stron gazet. 23-latek najwyżej w karierze był notowany na 166. miejscu w rankingu ATP, obecnie jest 274. zawodnikiem świata. Jego największy sukces to wygranie turnieju rangi ATP Challenger Tour w Sewilli w 2015 roku. Argentyńczyk jak dotychczas może się pochwalić zarobkiem na poziomie 170 tysięcy dolarów. Biorąc pod uwagę, iż nie jest to kwota dotycząca wyłącznie ubiegłego roku, a całej kariery, to trzeba powiedzieć wprost – tenisista z Cordoby bezapelacyjnie dokłada do biznesu..

23-letni tenisista od kilku lat mieszka w Barcelonie, która jest zarazem jego ośrodkiem treningowym. Pewnego dnia wybrał się do sklepu tenisowego BCN TennisLab, w którym wraz z Xavierem Colominą (współpracował on między innymi z Karenem Khachanovem, Roberto Bautistą-Agutem czy Pablo Carreno-Bustą) i innymi tenisistami za sprawą filmiku dowiedział się o istnieniu Victorio. Po jego obejrzeniu zapadła cisza. Jako pierwszy odezwał się Colomina. – Chciałbym, aby każdy z was dołożył się po kilka euro. Znajdziemy jakąś używaną maszynę do naciągania rakiet i wyślemy ją do tego małego – powiedział, decydując tym samym, że poza odczuwalnym wzruszeniem, zrobi coś, co sprawi radość 10-latkowi.

Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz

Do zbiórki jednak nie doszło, bowiem z inicjatywą wyszedł Cachin. To on był w posiadaniu maszyny firmy Bartom, która towarzyszyła mu podczas pierwszej podróży do Europy. Następnie wraz z nim poznała wiele zakątków świata, a obecnie wysłużona leżała w domu.  – Nie zastanawiałem się nad tym dwa razy. Wiedziałem, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że możemy mu dostarczyć tę maszynę – stwierdził Cachin, który następnie zajął się logistyką. Wpierw pozyskał dane chłopaka oraz jego trenera, co udało się za sprawą Fundacją Pomocy Tenisowej, która zajmuje się promocją tej dyscypliny w Afryce. Dzięki tym informacjom Colomina mógł rozpocząć ostatni etap – udał się do biura firmy kurierskiej UPS i maszyna rozpoczęła drogę do Konga.

Kiedy Okota powiedział Victorio o tym, że gracz z Argentyny postanowił wysłać mu swoją maszynę do naciągania strun, to 10-latek wybuchnął płaczem i nie mógł powstrzymać emocji. Nie potrafił uwierzyć w to, że ktoś, kto na dobrą sprawę go nie zna, jest gotowy do takiego poświęcenia. Natychmiast chciał się dowiedzieć kim jest ta osoba i dlaczego to zrobiła.

Kilka dni później maszyna przybyła na miejsce. Poniższe zdjęcie wyraża więcej niż jakiekolwiek moje słowa:

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Cachin przekazał tę maszynę potrzebującym zupełnie bezinteresownie. Zrobił to w sytuacji, w której przecież nie można powiedzieć, iż jest graczem ustatkowanym – wręcz przeciwnie. Wciąż, od wielu lat, stara się o to, aby zarabiać na siebie grą w tenisa. – To przecież nie było planowane – zrobiłem to z dnia na dzień. Miło jest pomagać potrzebującym, a świadomość, że ten chłopak stał się szczęśliwy dzięki mnie, jest po prostu czymś niesamowitym.

P.S Victorio bardzo szybko nauczył się jak posługiwać się maszyną od argentyńskiego tenisisty. Potwierdzenie poniżej:

Opublikowany przez Martina Roccę Cocę Sobota, 26 stycznia 2019

Dodaj komentarz

UA-120295791-1