Nie tylko Hurkacz. Kim jest Michałek, który grał w pokazówce na Florydzie?

Jestem wręcz pewny, że w gronie osób czytających tego artykułu nie ma nikogo, kto nie byłby stęskniony za tenisem. Ostatnie tygodnie wzbudziły u nas taki głód, iż pewnie wielu z nas dałoby się pokroić nawet za mecze specjalistów od kortów ziemnych na trawie. Godzinami moglibyśmy oglądać rywalizacje Roberto Carballesa-Baeny z Hugo Dellienem czy Marco Cecchinato z Carlosem Berlocqiem. Dlatego nie dziwi fakt, że gdy tylko ogłoszono, iż Hubert Hurkacz weźmie udział w pokazówce UTR Pro Series wszyscy ruszyliśmy przed telewizory czy streamy i bacznie śledziliśmy jego poczynania. Tymczasem w ostatnich dniach nie był on jedynym Polakiem, który wziął udział w towarzyskim turnieju pokazowym za oceanem.

Drugim był Oskar Michałek. I tutaj przyznaję się bez bicia – poza tym, że to częsty sparingpartner wspomnianego wyżej Huberta Hurkacza, nie wiedziałem o nim zbyt wiele. To spowodowało, że natychmiast po jego występach w International Tennis Series w Bradenton skontaktowałem się z nim, aby najzwyczajniej w świecie pozwolić Wam oraz samemu sobie dowiedzieć się o nim więcej. Właśnie dlatego za kilka chwil przeczytacie naszą krótką rozmowę, w której tenisista z Nowego Sącza opowiedział o tym, jak wziął udział w imprezie, w której grał chociażby Pablo Lorenzi, Dominik Koepfer czy Mackenzie McDonald i co spowodowało, że na dobrą sprawę nigdy nie był nawet gościem w zawodowych rozgrywkach.

Michałek, które ostatnie dwa lata spędził w Alabamie, gdzie był studentem Uniwersytetu w Troy, w resorcie Saddlebrook jak dotychczas rozegrał trzy spotkania. W ramach International Tennis Series na zielonej mączce zmierzył się z trzema rywalami – po tie-breaku trzeciej partii przegrał z obecnie 341. na świecie, Michaelem Redlickim, oraz niegdyś 84. juniorem rankingu ITF, Stefanem Storchem. Zwycięstwo natomiast odniósł pewnie pokonując niezwykle doświadczonego i aktualnie notowanego na 150. miejscu w deblowym rankingu ATP – Jamesem Cerrettanim.

Michał Pochopień: W Polsce raczej nie jesteś zbyt rozpoznawalnym tenisistą. Pewnie wielu widzów, widząc Twoje nazwisko w stawce International Tennis Series, mogło być zdezorientowanych. Możesz coś powiedzieć o swojej tenisowej przeszłości?

Oskar Michałek: Myślę, że 10 lat temu byłem zdecydowanie bardziej rozpoznawalny, niż ma to miejsce obecnie. Teraz jednak będę miał czas, aby to zmienić! Pochodzę z Nowego Sącza. Pasję tenisową kontynuuje szczęśliwe do dzisiejszego dnia. Do 19. roku życia byłem zawodnikiem Sądeckiego Towarzystwa Tenisowego Fakro, którego jestem wychowankiem i któremu zawdzięczam wszystko. Nie tylko samemu klubowi, ale także trenerom, którzy niesamowicie przyczynili się do mojego tenisowego rozwoju. Przy okazji chciałbym wszystkim podziękować i gorąco pozdrowić! W młodszych kategoriach wiekowych byłem czołowym tenisistą Polski jak i w Europie. Sytuacja się na tyle zmieniła, że niefortunnie spotykały mnie kontuzje i musiałem obrać inną drogę życiową. Po skończeniu liceum wyjechałem do Wrocławia na dwa lata, gdzie studiowałem na uczelni AWF, zarabiałem na zawodzie trenerskim oraz pomagałem sparingowo polskim tenisistom. Po dwóch latach wyleciałem z Polski, by kontynuować swoją uczelnianą przygodę, jak i rywalizować w tenisowych rozgrywkach uczelnianych w amerykańskiej pierwszej dywizji. Szczęśliwie w tym tygodniu, dzięki pomocy oraz codziennej miłości czy wiary moich rodziców i całej rodziny, zastałem dnia ukończenia szkoły. Zostałem absolwentem Troy University w Alabamie.

W stawce International Tennis Series w Bradenton znaleźli się między innymi tacy tenisiści, jak Paolo Lorenzi, Dominik Koepfer, ale także wielu graczy, którzy z powodzeniem rywalizują na poziomie ATP Challenger Tour. Jaka jest geneza Twojego występu w tym turnieju, bo przecież sam na koncie masz zaledwie kilka zawodowych spotkań?

Wielu zawodników, którzy nie posiadają rankingu ATP, ale prezentują wysoki poziom, mają okazję brać udział w tym turnieju. Sporo tenisistów, którzy grają w International Tennis Series, to studenci z amerykańskich uczelni. Stworzono przyjazny system meczowy, który pozwala na przywrócenie nam tenisowej aktywności za sprawą treningowych meczów. Przy okazji tenis znów można oglądać w telewizji. Szczerze mówiąc znajomość wpływowych osób, trenerów akademii, czy moja obecność w resorcie Saddlebrook pomogła mi w tym występie.

Sam w jakiś sposób zgłosiłeś się do tej rywalizacji?

Nie, zostałem zgłoszony przez trenerów Akademii Saddlebrook – zresztą podobnie, jak większość tenisistów.

Jak wygląda organizacja takiego turnieju zza kulis?

Organizacja turniejowa jest znakomita i bardzo płynna. Dzień wcześniej otrzymujesz telefon z zawiadomieniem o twoim uczestnictwie w następnym dniu rozgrywek. Mecze rozgrywane są w grupach do dwóch wygranych setów do czterech gemów. Dziennie możesz zagrać najwięcej trzy mecze. Zawodnicy sami sobie sędziują, serwujący podaje swoimi oznaczonymi piłkami, a jedna kamerka nagrywa mecze, które są transmitowane na ESPN. Zawody cieszą się popularnością w telewizji, a my zawodnicy jesteśmy zadowoleni, że możemy rywalizować ponownie. Prosto, bezpiecznie, przyjemnie, ale z dużym rozmachem.

Tajemnicą nie jest, że tenisiści w pandemii koronawirusa znaleźli się w trudnej sytuacji, bo nie mogą zarabiać pieniędzy. Z tego powodu mam oczywiste pytanie – czy startując w zawodach w resorcie Saddlebrook można liczyć na zastrzyk gotówki?

Organizatorzy turnieju zadbali o zapewnienie stałej, dziennej nagrody pieniężnej dla zawodników za udział w meczach. Jeśli uda Ci się wygrać, to możesz liczyć na dodatkowy bonus z ich strony. Poddawać się nie można, a każdy walczy do ostatniej piłki, bo mamy małą zachętę.

W Bradenton jak dotychczas rozegrałeś trzy meczem, w każdym z nich prezentując niezły tenis. Owszem, nadal to jedynie turniej pokazowy, ale równa rywalizacja z dużo bardziej rozpoznawalnymi i utytułowanymi rywalami musi być świetną motywacją. Zastanawiałeś się, czy po zakończeniu studiów widzisz swoją przyszłość w zawodowym tenisie?

Na ten moment mam za sobą jeden dzień meczowy w International Tennis Series. W przyszłym tygodniu będę miał kolejną okazję sprawdzenia się na tle dobrych rywali. Co do mojej przyszłości to na pewno taka myśl przeszła mi przez głowę. Jeszcze jednak nie podjąłem decyzji, ale wiem, że będę wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, aby z dobrej strony pokazać się w profesjonalnym tourze.

Wróćmy do przeszłości – czy to tylko kontuzje, o których wspomniałeś, spowodowały, że tak naprawdę przeszedłeś obok zawodowych rozgrywek, rozgrywając tam zaledwie kilka meczów parę lat temu?

To kontuzje głównie przyczyniły się do tego, iż musiałem podjąć decyzje o zawieszeniu trenowania oraz wyjazdów. Dodatkowo po 18. roku życia brakowało mi środków na turniejowe wyjazdy.Następnie podjąłem decyzję o zakończeniu dwuletniej przygody z „trenerką” i wybrałem  się w podróż zza ocean by kontynuować tenisową przygodę. To była właściwa i prawidłowa decyzja, która otworzyła mi życiowe drzwi na wiele sposobów. Kontuzje minęły, gdy stałem się bardziej świadomy ich powstawania, oraz poznałem fizjoterapeutów, którzy mnie nauczyli jak im przeciwdziałać. Od 19. roku życia jestem zdrów jak ryba, ponieważ zdałem sobie sprawę, jak ważna jest potreningowa czy pomczowa regeneracja, której teraz codziennie pilnuje.

Spowiedź tenisisty

Dodaj komentarz

UA-120295791-1